Czekają na nas

Czekają na nas...

Chciałabym żeby na mnie gdzieś tam czekali, by spojrzeć im w oczy raz jeszcze i mocno przytulić… 

ARYA Jantarowa Wataha 20.06.2007 – 10.08.2011

ARINKA to mój nadworny trefniś. Zawsze wesoła, w podskokach, posłuszna i wierna.

Przyjechała prawie dorosła, ale szybko przylgnęła całym serduszkiem do mnie i do Watahy.

Jej wesołość rozświetla każdy dzień, jej uwielbienie dla świata (mimo ciężkiej choroby) zniewala. ARYA idzie przez życie na nieco wyższych obrotach, łatwo się ekscytuje i zaraża innych entuzjazmem. Ma poczucie humoru, jako jedyny Wilczak rozumie psikusy które jej robię i nigdy się nie obraża. Jest wierna i posłuszna, niekonfliktowa do innych psów, jest taka „łatwa w obsłudze” i mało wilczakowa, że przebywanie z nią to igraszka.

Pierwsza wieczorem pędzi do łóżka i jeszcze przychodzi mnie poganiać, gdy się ociągam. Wyciąga łapki w górę i skacze gdy wołam Ari-Mari! Przytula się tak mocno.

Walczymy jednak z jej padaczką, ma bardzo dużo ataków i strasznie jest patrzeć jak cierpi.

Atak, a za chwilę radość i ekscytacja. Arinka gwarantuje huśtawkę emocji. Po kilku latach któryś z wielu ataków jest ostatnim.

Jej miejsce w łóżku przejmuje siostra Adane, pozostaje sekretny kącik w sercu. Wiem Arinko, że tam na mnie czekasz, odwiedzam cię często, bo brakuje mi twojej radości i ciepła.

BE HAPPY WOLF z Molu es

Happiś – rudy samiec Saarloosa, urodził się by podbijać serca. Przyjechał z Czech by wesprzeć nową rasę Saarloosków w Polsce. Rozkochał wiele niewiast, doczekał się skromnego funclubu.

Happy Wolf to uroczy, puchaty misiek, z brązowym noskiem, wygląda bardziej na pluszaka. Garnie się do bliskich, stroni od nieznajomych. Podejrzewamy go o 1% genów krokodyla, bo paszczę ma ogromną i potrafi nią kłapać straszliwie. Do szaleństwa kocha jedzenie, zje dosłownie wszystko. Bardzo stara się zaistnieć w stadzie. Ma silny instynkt do polowania, trzeba uważać, bo odwołać go niełatwo. Rośnie wielki i piękny, wygrywa wiele wystaw.

Z czasem popada w stany depresyjne, w końcu dopada go jakieś paskudztwo. Odchodzi za wcześnie, po cichu, nocą. Trzy lata zaledwie, tak mało!

AMBER WOLF z Peronówki 26.11.202 – 06.03.2014

Każda istota jest wyjątkowa, każdy pies niepowtarzalny, ale czasem trafia się taki jeden jedyny, który zawiruje naszym światem, który pozostanie nie na dnie, ale na szczycie serca.

Amber Wolf jest moim objawieniem i wskazówką na dalsze życie, wilczakowym patronem, nauczycielem i drogą.

Amberek (Pusio) to mój pierwszy Wilczak Czechosłowacki. Pierwsza tak silna więź. Pierwszy raz tyle emocji: radości i bólu, pracy i ambicji: wystawy i szkolenie, pierwszy raz tak blisko natury: dorastanie, relacje z innymi Wilczakami, opieka nad potomstwem. Każdy dzień przeżyty w pełni, nigdy nie ma wahania czy to właściwa droga.

Amber pokazuje mi Wilczaki od podstaw, uczy mnie ich zachowań, wzajemnie uczymy się zrozumienia i zaufania.

Idziemy z Amberkiem długą, pełną przygód drogą. Za nami wiele tysięcy kilometrów w aucie, w podróżach po wystawach całej Europy. Wiele setek kilometrów wybieganych na treningach. Setki godzin treningów. Tysiące godzin przytulania i wspólnego lenistwa. Najwspanialsze momenty bliskości i porozumienia bez słów.

Zakładanie wilczakowej rodziny, potem tworzenie stada. Amber to przywódca doskonały, mądry i wyważony.

Mamy do dyspozycji 11 lat. To sporo, ale jednak za mało.

Potem przychodzi nagła choroba i w 3 tygodnie Pusia nie ma.

Rak płuc pojawia się nagle i zabiera mi pieska. Bez przygotowania i czasu na pożegnanie.

Amber jest w formie do końca. Nie znać po nim choroby, tylko oddycha coraz trudniej.

Dobrze wie, że zbliża się śmierć. Siada między sosenkami i czeka na koniec. Już na zawsze będzie tam dla mnie siedział.

DŻIBRIL Jantarowa Wataha 11.01.2014 – 24.11.2014

DŻIBRIL – moje wyśnione psie dziecko, spełnione marzenie, miłość i ból bez granic.

Dżipek urodził się jako pierwszy z miotu, pojawił się i wiedziałam, że to TEN, od pierwszych minut wiedziałam, że to miłość mojego życia.

Dżipek rodzi się pierwszy. Przy nim mama Ginka uczy się macierzyństwa. Pojawia się taki złoty, taki anielski. Jak na szczeniaczka jego sierść jest długa i ma delikatne loczki. Złote loki – czy mogło być inaczej? Musiał mnie zauroczyć. Jedno uszko ma rozcięte na końcówce, cudne to i urocze. Mój, mój ci on.

Rośnie taki idealny. Smukły, średniego wzrostu, lekki, z przejmującym spojrzeniem jasnych oczu. Jest odważny i towarzyski. Bystry i mądry. Posłuszny i przyjacielski. Szkolimy się, zaliczamy wystawy od małego, rozwijamy zdolności.

Czy Wilczak idealny może istnieć? Z pewnością nie. W każdym razie nie za długo. W wieku 10 miesięcy mój aniołek zjada co nie powinien i umiera na zakażenie. Zabieg mu nie pomaga.

Odchodzi w ciągu 1.5 doby, z zaskoczenia, absurdalnie, niewybaczalnie. Można tylko wyć…

Dżipku, czy czekasz gdzieś tam na mnie?